Branżowi eksperci od lat zapowiadali wzrost znaczenia segmentu delivery, nikt jednak nie spodziewał się, że dostawa stanie się właściwie jedyną szansą na prowadzenie działalności w gastronomii. Analizując najlepsze rozwiązania z wiosennego lockdownu, podpowiadamy, jak najlepiej zorganizować ofertę dostawy restauracji.
Autorka tekstu: Karolina Milczanowska
Przez lata dowozy były domeną pizzerii i barów z fast foodem, a schemat ich organizacji był wszędzie taki sam: menu identyczne, jak w lokalu stacjonarnym, własny kurier, tanie ulotki.
To szczęście w nieszczęściu, że pandemia zaskoczyła nas akurat w takim czasie, kiedy w bardzo łatwy sposób można powyższy schemat obejść. Mamy do dyspozycji aplikacje dowozowe, social media, założenie sklepu online trwa kilka godzin, a pracownicy gastronomii są pełni pasji i pomysłów. Wykorzystanie wszystkich tych sprzyjających okoliczności, to najlepsze, co można zrobić dla swojego biznesu.
Najważniejsza jest oferta
Skoro ustaliliśmy, że menu na dowóz nie musi być identyczne z tym, które na co dzień funkcjonuje w restauracji, od czego zacząć zmianę? My polecamy najpierw zająć się audytem tego, co już zostało wypracowane w restauracji.
Pandemia to nie czas na mikro zioła i misterny plejting. Mimo, że w dowozach zmieniło się wszystko, królem nadal jest i będzie comfort food. Otwórz raporty systemu POS i poszukaj hitów sprzedażowych, za którymi tęsknią goście. Przeanalizuj również, co z obecnego menu w ogóle nadaje się do wysłania w podróż. Stek i pierś z kaczki raczej nie dojadą w pożądanym stanie do klienta, a dodatkowo jako drogie produkty, narażają nas na większe straty w przypadku reklamacji. Zamiast tego lepiej przygotować dania, które świetnie znoszą czas w pudełku, a do tego na sam ich widok cieknie ślinka.
Kreatywny jak pizzer
Twoje dania nie nadają się na dowóz? Kultowa pizzeria neapolitańska Nolio od początku swojej działalności stroniła od sprzedaży na dowóz. Zamknięcie ich pizzy w pudełku to prawdziwa zbrodnia. Płynna, delikatna neapoletana po prostu musi być podawana na świeżo.
Właśnie dlatego na czas lockdownu zupełnie zmienili recepturę swojego ciasta! Proces testów chwilę trwał, ale pizzerzy znaleźli też sposób na poprawę smaku po dowozie, czego klienci dowiadują się z załączonej do pizzy instrukcji. Nolio zachęca ich, by podpiec placek we własnym piekarniku, aby był jak najsmaczniejszy, określając dokładnie czas i temperaturę pieczenia. To właśnie te detale sprawiły, że lokal odniósł ogromny sukces już podczas pierwszego zamknięcia gastronomii. Było to jedno z nielicznych miejsc, do którego na wyludnionej ulicy ustawiały się kolejki.
•••
Cały artykuł znajdziesz w naszym e-booku Maraton rozwiązań marketingowych dla gastronomii na czasy pandemii.
E-wskazówki możesz za darmo pobrać TUTAJ!
***
KAROLINA MILCZANOWSKA – Jedling Marketing
Rocznik ’90, czyli jeszcze wychowana na trzepaku, ale już w nierozłącznym towarzystwie Internetu. W dzieciństwie chciała zostać cukiernikiem, dlatego w młodości została barmanem. Po spędzeniu 9 lat jako pracownik barów i restauracji, postanowiła wziąć swoją pasję na inny poziom i zaczęła o gastronomii pisać. Z pozycji osoby, która znała insajd, udało się jej zbudować największy krakowski serwis, poświęcony kulturze jedzenia i picia na mieście. W ubiegłym roku, otworzyła agencję interaktywną – Jedling Marketing, zajmującą się PR-em i prowadzeniem kanałów Social Media, dedykowaną dla branży gastronomicznej.
***
Źródło zdjęć: Jedling Marketing