Do niedawna gastronomia rozpatrywana była w kategoriach biznesu tradycyjnego. W ostatnich latach obserwujemy jednak pojawianie się coraz nowocześniejszych rozwiązań, które optymalizują działania restauratorów, ułatwiają procesy w lokalach, realnie przekładając się na wzrost zysków. O technologiach, które zaangażowanie gości podnoszą na wyższy poziom, rozmawiamy z Maciejem Piwko, współzałożycielem aplikacji Finebite. Podczas konferencji MADE FOR Restaurant 12.04 w Krakowie, opowie o tym, w jaki sposób korzystać z aplikacji mobilnych, by przynosiły realne korzyści.
Gosia Kowalińska (FOR Solutions): Aplikacje w gastronomii to temat wciąż dość świeży, który obecnie dość mocno się rozwija. Jak postrzegasz potencjał tych technologii na tym rynku?
Maciej Piwko (Finebite): Rynek na pewno nie jest jeszcze nasycony, pomysłów jest wiele, a systemy wciąż się rozwijają. Jednym z tematów, nad którymi intensywnie pracuje branża, jest problem zamawiania do stolików. Dzięki aplikacjom klient zyskuje czas i tuż po wejściu do restauracji dostaje zamówione przez aplikację danie. To świetne rozwiązanie dla sieciówek, obecne już np. w amerykańskim Starbucksie, gdzie kawę można zamówić przez aplikację i odebrać ją z baru, bez konieczności składania zamówienia u obsługi. Czy to właściwy kierunek rozwoju i rozwiązanie dla wszystkich? Ciężko powiedzieć. Gastronomia jest specyficzną branżą, nie wszystkie procesy warto aż tak bardzo upraszczać i odchodzić od kontaktu z człowiekiem. Technologie są koniecznością, widzimy jednak, że rację bytu mają systemy, które pozostawiają pewną, fajna przecież i dającą mnóstwo możliwości, sferę relacji, i jedynie ułatwiają pewne procesy, np. te dotyczące płatności.
GK: A jak wygląda sytuacja w Polsce? Gdzie widoczny jest potencjał rozwoju?
MP: System rezerwacji na świecie działa już dość prężnie i myślę, że w Polsce rozwinie się równie szybko. Popularny jest system „open table” – w krajach zachodnich, ludzie praktycznie nie rezerwują stolików w inny sposób niż online. U nas zaczyna to dopiero raczkować. Restauracje na świecie zaczęły dostrzegać, że poprzez różnego rodzaju benefity, mogą zwiększyć ruch, także poza godzinami szczytu. W Polsce bardzo dobrze działają serwisy do zamawiania jedzenia do domu, a potencjał obecny jest w generowaniu ruchu w restauracji za pomocą aplikacji mobilnych. Zaczynają być traktowane jako formy sterowania ruchem i generowania sprzedaży w miejscach, w których są luki.
GK: Jak to wygląda w praktyce? Czy poza wygodą klienta, korzyści ze stosowania aplikacji odnotowuje restaurator?
MP: Oczywiście. Opowiem na przykładzie Finebite. Aplikacja jest tak zaprojektowana, by duży nacisk kłaść na zachęcanie użytkowników do dzielenia się wrażeniami poprzez media społecznościowe. To świetna platforma do poznawania nowych miejsc – wiele razy mijałaś jakieś miejsce, ale nie czułaś motywacji by wejść. Kiedy zobaczysz je w naszej aplikacji, przeczytasz o filozofii miejsca, rzucisz okiem na menu, zobaczysz adresowaną do Ciebie specjalną ofertę, może w końcu zarezerwujesz stolik online i skusisz się na coś nowego.
Z drugiej strony ryzyko ze strony restauratora jest niewielkie – nie ma tu kosztów abonamentowych, wkładu własnego w postaci sprzętu itp. Wszelkie wątpliwości związane z funkcjonowanie aplikacji wyjaśnia z użytkownikiem nasz dział techniczny. Dzięki aplikacji restaurator informację o rezerwacji dostaje SMS-em, co w minimalnym stopniu angażuje pracowników, ale pozwala być im na bieżąco.
GK: Jak wypada Polska na tle rynków zachodnich, jeśli chodzi o wykorzystanie aplikacji w gastronomii?
MP: W tym temacie mamy jeszcze dość dużo do zrobienia, chociaż np. w bankowości mobilnej jesteśmy w europejskiej czołówce. Na tym tle gastronomia pozostaje mocno w tyle. Aplikacje „kontentowe” typu TripAdvisor, Yelp czy Instagram mocno się rozwijają, ale systemy rezerwacyjne na większą skalę prawie w ogóle nie funkcjonują. Na świecie zaufanie do nich jest już o wiele większe i wiele osób nie wyobraża sobie innej opcji, jak rezerwacje za pomocą aplikacji.
GK: Czy w takim razie Polski rynek jest gotowy na rozwój w tym kierunku?
MP: Okazję na wzrost widzę w szeroko pojętym korzystaniu z rozrywki miejskiej i spędzaniu czasu poza domem, ze znajomymi. W Polsce na tego typu aktywności wydajemy zaledwie 3% budżetu domowego, podczas gdy w Grecji jest to aż 20%. Ludzie są tam mentalnie przyzwyczajeni do korzystania z życia poza domem. U nas jest jeszcze sporo do zrobienia w kwestii rozwinięcia tej miejskiej kultury. Z drugiej strony, jako naród, jesteśmy bardzo otwarci na nowe technologie i tu widzę ogromny potencjał i gotowość na wdrożenia nowych rozwiązań.
GK: Rozwój technologii związanych z aplikacjami – to już się dzieje. Jaki przewidujesz kolejny technologiczny krok w przyszłość gastronomii?
MP: Temat, który obecnie staje się popularny to VR (Virtual Reality). Jest postrzegany jako technologia przyszłości, ale nie do końca jasne jest to, jak można wykorzystać ją w restauracji. Dla „foodies” interesującym aspektem na pewno byłaby możliwość wirtualnego odwiedzenia najlepszych światowych restauracji, zobaczenia jak „na żywo” wygląda każde danie z menu. Rola realnego smaku i zapachu oraz ich wpływ na nasze, często spontaniczne decyzje zakupowe, są jednak silnym kontrargumentem do tych rozwiązań.
***
Finebite to projekt, który ewoluował przez kilka ostatnich lat. Aplikacja powstała jako marka Everytap i rozwijała się wraz z technologią beacon, umożliwiającą bardzo dokładną geolokalizację. Początkowo, aplikacja działała na zasadzie programu lojalnościowego, gdzie klient mógł zrobić “check-in” i w zamian dostać punkty. Dzisiaj Finebite zrzesza 300 restauracji i umożliwia rezerwację jednego stolika dziennie, na zasadzie „kto pierwszy ten lepszy”, poza godzinami szczytu, ze zniżką 50% na zamówienia “a la carte”. System „uczy” ludzi robić rezerwacje. Główną ideą jest to, aby był postrzegany jako rozwiązanie do planowania czasu, a także jako inspiracja do częstszych wyjść, nie tylko w weekendy. Dla restauratorów jest to system, który wymaga minimalnego zaangażowania i wkładu finansowego z ich strony https://everytap.com/pl/