Słodki „ghost writer” [wywiad z Moniką Ignaciuk] - FOR Talks

Słodki „ghost writer” [wywiad z Moniką Ignaciuk]

Stawia słodką kropkę nad i w kartach wielu polskich restauracji. Współpracuje ze świetnymi kucharzami i z restauratorami z wyobraźnią, których wspiera, gdy potrzebują inspiracji, a nawet komponowania niestandardowych deserów. Poświęca im czas, aby zaprojektować im najsłodszą cześć propozycji dla gości. Przygotowuje dla nich desery. Rozmawiamy z Mistrzem Cukiernictwa Moniką Ignaciuk z firmy Ambasador 92 – importerem ekskluzywnych dodatków do cukiernictwa z całego świata.

AM: Monika jesteś takim utajnionym cukiernikiem w wielu restauracjach. To świetny pomysł, na wspieranie Waszych klientów.

MI: Tak, uwielbia to i rzeczywiście mam ręce pełne pracy. Jeżdżę po Polsce i projektuję desery w restauracjach w oparciu o niebanalne produkty, których poszukujemy na całym świecie. Wdrażanie tych pomysłów odbywa się tak w restauracjach, jak i w naszej Akademii Pomysłów w Piasecznie. Kto jak woli. Działamy na terenie całej Polski, a dostawy realizujemy poprzez nasze centra logistyczne lub bezpośrednio za pomocą naszego sklepu internetowego www.republikasmaku.net

 

AM: Z tego, co wiem, jesteśmy nie tylko słodkim doradcą, ale i biznesowym? Bardzo mi to imponuje, że nie wpuszczasz swoich klientów w koszty poprzez wymyślne kreacje, tylko uświadamiasz co i jak się opłaca.

MI: Tak, moja usługa związana z tworzeniem deserów, to też opracowanie food coastów. Myślimy też kompleksowo. Mamy całą gamę produktów przeznaczonych do segmentu Horeca, ale to, co nas wyróżnia, to niewielkie opakowania. Jeśli nasz klient nie ma powierzchni magazynowej, w której będzie mógł przechowywać na przykład wiele kilogramów bakalii, to zaopatrywanie się u nas jest dla nich wygodne i pozwala na to, by nie zamrażać pieniędzy.

 

AM: Jakie produkty mogą u Was kupić restauratorzy?

MI: Jeśli chodzi o konkrety, to w naszej ofercie znajdują się bakalie, stuprocentowe pasty pistacjowe, pasty orzechowe, purre gdzie jedynym konserwantem jest cukier. Można też u nas kupić różne struktury, które teraz bardzo mocno zadomowiły się na rynku gastronomicznym – maltodekstryna, agar agar. Jednym słowem produkty wysokiej jakości, których nie można kupić w sklepach, a budując na nich receptury, można zaimponować gościom słodką propozycją w menu.

 

AM: Dotykacie najbardziej newralgicznej część większości menu restauracyjnych.  

MI: Jesteśmy firmą, która ma 25 lat doświadczenia i do tej pory zajmowaliśmy się piekarniami, cukierniami, lodziarniami. Jeżdżąc po restauracjach, próbowaliśmy deserów i zderzaliśmy się z tym, że w większości miejsc można było zjeść te same, często zupełnie niepasujące do całości menu, ale bezpieczne: panna cotta, creme brule, fondanty. Doskonale wiemy, że kucharz to nie jest cukiernik, że praca z wagą i precyzyjnymi recepturami, to nie jest jego ulubione zajęcie. W związku z tym, żeby im to ułatwić i odciążyć, my przygotowujemy projekty deserów pod konkretną restaurację.

 

AM: W jaki sposób się to odbywa?

MI: Restauracje same zgłaszają się do nas, przesyłają do nas kartę menu, która za chwilę ma być wprowadzona. Ja przeglądam całość, biorę pod uwagę, jaki jest sezon, jaką kuchnię serwuje się w danym miejscu, jakie są oczekiwania szefa kuchni, właścicieli, gości, ale też możliwości sprzętowe. I na tej podstawie projektuję desery dla nich. Później oni albo przyjeżdżają do nas do Piaseczna lub ja przyjeżdżam do nich. Spędzamy dzień dwa, aby złożyć te desery i dopracować każdy z elementów. A potem to świetnie działa.

 

AM: Później zapewniacie jakieś wsparcie, kontrolujecie miejsce?

MI: Nasz handlowiec/opiekun jest cały czas w kontakcie telefonicznym, mailowym, odwiedza te miejsca. Ja też mam bardzo dobry kontakt z restauracjami, bardzo często do nich jeżdżę. Jeśli tylko zgłaszają mi, że jest problem z recepturami, to natychmiast jedziemy i ustawiamy wszystko tak, jak trzeba. Poza tym moje szkolenia to nie jest tylko opracowanie tych kilku deserów z karty, a też teoria dotycząca technik i składania deserów, przygotowanie załogi do pracy.  

 

AM: Jakie szkolenia, poza tymi indywidualnymi konsultacjami, organizujecie?

MI: Szkolenia odbywają się w Akademii Pomysłów w Piasecznie w naszej centrali. Tutaj organizujemy szkolenia dla większej grupy osób cztery razy w roku. Większość jednak jest organizowana w terenie, bo trudno się wyrwać z restauracji i większość kucharzy woli pracować na własnym sprzęcie. Mamy też spotkania regionalne z kilkoma kucharzami i edukuję wtedy o deserach restauracyjnych, bo tego zagadnienia nie podejmuje się w szkołach gastronomicznych, to jest raczkujący, ale bardzo przyszłościowy temat.

 

AM: Możesz zdradzić, w których restauracjach można spróbować Twoich pomysłów?

MI: Nie wiem, czy moi klienci życzyliby sobie, żeby zdradzać takie informacje. Karta jest ich autorskim pomysłem i tak chcą, żeby to było postrzegane, nawet jeśli my przygotujemy desery. Ja jestem tylko cichym współpracownikiem. Nasza firma zapewnia dyskrecję w tym temacie;-)

Zapisz mnie do newslettera FOR (możesz się wypisać w dowolnym momencie). Zaznaczenie oznacza akceptację regulaminu,