MARTA GLINKA: Miałam kilka takich chwil, w których zastanawiałam się, czy nie lepiej byłoby zmienić branżę z napojów…
Jesteś znana z prowadzenia bloga kulinarnego Restaurantica.pl. Boją się ciebie restauratorzy. Jesteś liderem opinii. Jak przełożyło się to na twoją obecną pracę: prowadzenie strategicznego marketingu dla firm związanych z jedzeniem?
Marketingiem zajmuję się od czasu studiów. Miałam kilka takich chwil, w których zastanawiałam się, czy nie lepiej byłoby zmienić branżę z napojów i jedzenia na przykład na kosmetyki, ale jeśli jesteś zapalonym miłośnikiem jedzenia, nie jest to proste, bo chcesz się rozwijać w tym, co lubisz. Dlatego skończyłam podyplomowe Food Studies, ale jednocześnie codziennie dokształcam się i uczę czegoś nowego o kulinariach. Z tej perspektywy po skończeniu pracy w korporacjita branża była naturalnym wyborem. Przez większość mojej kariery pracowałam w firmach związanych z sektorem spożywczym, więc nie widziałam innej drogi.
Co konkretnie teraz robisz poza prowadzeniem bloga?
Pracuję jako konsultant marketingowy, specjalizuję się w sektorze spożywczym (jedzenie, napoje i HoReCa). Jestem również food trend ekspertem, obserwuję i opisuję trendy. Patrzę na to, co się dzieje w tej branży w Polsce i na świecie i robię raporty dla dużych firm, aby je zainspirować do innowacji i zmian. Patrzę nie tylko na gastronomię, ale także na całość wspomnianego wcześniej sektora spożywczego. Również opisuję wzajemny wpływ tych dwóch branż na siebie. Zajmujesz się też wprowadzaniem nowych produktów na rynek. Załóżmy, że przychodzi do ciebie duża firma i mówi, że chcą wprowadzić nowy rodzaj ciastek.
Jakie są po kolei działania, które podejmujesz?
Zaczynam od analizy rynku, przedstawiam główne trendy w gastronomii i w sektorze spożywczym w Polsce i na świecie, a potem przechodzę do rekomendacji dotyczącej produktu. Klienci przychodzą do mnie najczęściej z dwoma zadaniami:stworzenie nowego pozycjonowania istniejącej marki bądź wprowadzenie nowego produktu. Pomagam w tworzeniu nowych konceptów czy strategii komunikacji marki.
Czy mogłabyś robić podobną rzecz dla restauratorów świeżo wchodzących na rynek?
Mogłabym, ponieważ restauracja to dla mnie marka jak każda inna.
Kolejne pytanie będzie oczywiste – jakie są trendy związane z jedzeniem na świecie?
Najbardziej zauważalny na świecie i mocno widoczny już w Polsce jest zdrowy styl życia. W ramach tego trendu można wyróżnić trzy subtrendy. Pierwszy to tendencja do poszukiwania jedzenia bez szkodliwych składników (gluten, cukier, alergeny i tym podobne) – widoczny obecnie nawet w sieciach dyskontowych. Pochodzi jak większość trendów z USA i Europy Zachodniej. Jego głównym paliwem napędowym jest zwiększona świadomość kupujących: interesujemy się zdrowiem, widzimy, co się dzieje na świecie. Teraz wszystkie mody przychodzą do nas szybciej niż choćby 5 lat temu.
Jaka jest ostatnia zauważalna moda w branży?
Dobrym przykładem rozchodzenia się trendów są Bubble Waffles czy tajskie lody, co prawda niemające nic wspólnego ze zdrowym trybem życia. Dwa lata temu dostępne tylko w Azji, rok temu w USA, a w tym roku można je już kupić w Polsce. Dzięki Instagramowi, Facebookowi wszystko do Polski dociera szybciej. Zwłaszcza nowe pokolenie tzw. milenialsów przyczynia się do rozprzestrzeniania informacji.
Czy to są trendy tylko młodych ludzi?
A na czym innym opierałaby się nowa gastronomia jak nie na pokoleniu milenialsów urodzonych w latach 80. i 90.? Oni są przyszło- ścią polskiej gastronomii. To pokolenie częściej wychodzi z domu, poszukuje nowości, lubi próbować, jeść poza domem i coraz częściej stać ich na to, by pozwolić sobie na coś modnego. To oni rozprzestrzeniają nowe trendy.
Kolejny trend, który jest zauważalny?
Drugi subtrend w ramach zdrowego stylu życia to poszukiwanie produktów superfoods. Jest coraz mocniej widoczny. Kilka lat temu nikt nie wiedział, co to jest, a teraz takie produkty jak jarmuż, chia, komosa,tapioka można znaleźć w daniach serwowanych w wielu kawiarniach, także sieciowych, ale także kupić w sklepach detalicznych, również w sieciach dyskontowych. A trzeci subtrend? Trzecią tendencją w ramach zdrowego jedzenia jest jedzenie wege, nie tylko dla wegetarian bądź wegan. Interesują się tym typem diety również osoby jedzące mięso. Kilka lat temu było to bardzo niszowe, teraz już nie jest. Przykładem są choćby Krowarzywa, czyli lokale z wegeburgerami w Warszawie i Krakowie, rzemieślnicze lody wegańskie od Vegestacji czy Soja Sushi z wegańskimi rolkami. Wiele osób, które tam jedzą, nie jest wegetarianami. To po prostu moda.
Skąd pochodzą te trendy?
Przychodzą do nas najczęściej z USA, Skandynawii, z Europy Zachodniej… Internet króluje w rozprzestrzenianiu trendów, wpływ mają też influencerzy – blogerzy, youtuberzy. Blogów kulinarnych czy restauracyjnych przybywa z dnia na dzień. Osoby piszące blogi o restauracjach są nie tylko w Warszawie, ale i w innych miastach, np. w Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Trójmieście, Katowicach…
Czy uważasz, że twoje opinie wpływają na jakość obsługi w restauracjach?
Mam nadzieję, że tak. Po to piszę, żeby tak się działo, ale nie prowadzę statystyk. Kilka tygodnitemu napisałam na blogu artykuł „Restauracjo, nie ukrywaj swojego menu!”, w którym apelowałam do właścicieli czy menedżerów, żeby zamieszczali w internecie menu swojego lokalu – pod koniec roku będę podsumowywać, czy odniósł jakiś efekt.
Na co głównie zwracasz uwagę, oceniając restauracje?
Z uwagi na mój zawód – jestem marketingowcem – poza jedzeniem, które jest najważniejsze w restauracji, atmosferą, obsługą zwracam szczególną uwagę, czy lokal jest spójny koncepcyjnie. Czy nazwa, logo, wystrój, karta dań, jedzenie ze sobą współgrają i budują spójną całość – spójną markę. Patrzę na lokal tak jak na każdą inną markę.
Jakie są najbardziej spójne restauracje na naszym rynku?
Jest sporo spójnych i wyrazistych konceptów, w któ- rych wszystko do siebie pasuje, ito z różnych poziomów cenowych, np. Pogromcy Meatów, Bez Ości, Kieliszki na Próżnej, Ceviche Bar, Shuk, Krowarzywa, La Sirena: The Mexican Food Cartel czy Nabo. To tylko kilka przykładów, takich miejsc jest więcej.
Przez długi czas pracowałaś w korporacjach, jednocześnie prowadząc bloga. Teraz jesteś freelancerem, jak przyjęłaś tę zmianę?
Bardzo długo o tym myślałam, po kilkunastu latach pracy w korporacji podjęłam decyzję o rozwijaniu własnej firmy. Chcę decydować sama o tym, co robię każdego dnia i w co inwestuję swój czas. Cenię sobie to, że praca jest dla mnie przyjemnością i jest związana z moim hobby.
Jeśli zostałabyś przy blogu, czy miałabyś szansę na dobre dochody?
Nie, ponieważ mam bardzo ścisłe zasady dotyczące jego prowadzenia. Nie współpracuję z restauracjami, nie chcę rozszerzać działalności poza kulinaria, a teraz w modzie są blogerzy lifestyle’owi. Ja nie chcę ograniczać swojej prywatności, pokazując zdjęcia rodziny, opisując, co robię każdego dnia.
Czyli nie ma według ciebie szansy na utrzymanie się z transparentnego bloga restauracyjnego?
Nie, jeśli chcę się trzymać swoich zasad. Blogerzy restauracyjni, którzy chcą czerpać zyski z blogów, rozszerzają działalność o tematykę lifestyle. Mój blog traktuję od początku jako hobby, które kosztuje dużo pieniędzy. Codzienna wizyta w restauracji to spory wydatek. Współpracowałam jednak np. z siecią telefonii komórkowej czy przy okazji popularyzacji dorsza norwerskiego skrei na restauracyjnych stołach.
A reklamy nie przynoszą tak wysokich zysków?
Zyski z reklam są, ale nie aż takie, jakie mogę osiągnąć jako konsultant marketingowy. Podkreślam, traktuję blog jako hobby, a nie jako źródło utrzymania, i wybieram reklamy zgodne z moimi wartościami.
Jakie są twoje wartości dotyczące reklam?
Nie umieściłabym tekstów sponsorowanych, które promują niezdrowe produkty bądź takie, które są produkowane w sposób budzący moje moralne obiekcje. Nie decyduję się na współpracę z firmą, jeśli uważam daną markę za niewartościową.
Co sądzisz o blogach, w których prowadzący dostają pieniądze albo kolacje za opisy?
Uważam, że w ten sposób wpływają negatywnie na wizerunek blogerów, szczególnie jeśli z tekstu nie wynika, że odwiedzili lokal na zaproszenie albo w ramach współpracy. Jeśli jestem zapraszana, zawsze umieszczam taką informację w artykule i staram się unikać ocen. Chciałabym, żeby wszyscy stosowali takie zasady.
Co sądzisz o opinii szefów kuchni: blogerzy nie znają się na gotowaniu?
Jednak w dalszym ciągu blogerzy są przecież ich klientami… większość z nas przez cały czas się dokształca i nawet, jeśli nie skończyliśmy szkoły gastronomicznej, to i tak mamy prawo skomentować posiłek w danej restauracji. Blogerzy jedzą w wielu miejscach, jeżdżą po świecie, odwiedzają restauracje z gwiazdkami Michelina, najlepsze restauracje świata z listy 50 Best Restaurants. Nie uzurpuję sobie prawa, aby wypowiadać się jako profesjonalny krytyk kulinarny, lecz jedynie jako klient. To trochę tak, jakby blogerom filmowym odbierać prawo do recenzowania filmów, bo nie skończyli szkoły filmowej, albo zabraniać oceny telefonów komórkowych osobom niebędącym inżynierami.
Skąd pojawiła się u ciebie taka pasja: pisanie o restauracjach?
Już od liceum uwielbiałam jeść poza domem. Po szkole starałam się wyciągać znajomych do barów mlecznych – do Familijnego czy Krokiecika. Pisanie również lubiłam, od kiedy pamiętam. W liceum pisałyśmy pamiętnik z przyjaciółkami, do tej pory mamy te zapiski. Pierwszego bloga zaczęłam pisać w 2007 r., praktycznie o wszystkim. Uznałam, że to mnie jednak nie interesuje, i założyłam bloga tylko o jedzeniu poza domem.
Założyłyście wspólnie z Joanną Mróz [blogerką restauracyjną Froblog.pl – przyp. red.] portal Warsaw Foodie. Czy to dla was alternatywna forma zarabiania na życie?
Warsaw Foodie z założenia nie był sposobem zarabiania na życie. Portal założyłyśmy, bo brakowało nam miejsca, gdzie można było przeczytać, co się dzieje w warszawskiej gastronomii. Dopiero po jakimś czasie pojawiły się pierwsze pieniądze. W tej chwili na Warsaw Foodie można wykupić post sponsorowany i mamy klientów (restauracje, producentów napojów i jedzenia, firmy z branży gastronomicznej), którzy są zainteresowani taką obecnością. Muszę jednak zaznaczyć, że jest to portal jedynie z tekstami informacyjnymi, nie recenzjami, więc nie ma tam ocen. Linkujemy za to do opinii blogerów restauracyjnych zamieszczonych w sieci. Możemy umieścić informacje, że restauracja została otwarta, zmienił się szef kuchni czy pojawiło się nowe menu. Informujemy również o ciekawych inicjatywach czy wydarzeniach, np. targach kulinarnych. Wszystko jest transparentne. Jeśli post jest sponsorowany, to jest odpowiednio podpisany.
Czy wiesz, kto czyta wasz portal?
Czytają nas klienci restauracji – głównie z Warszawy i okolic, ale także turyści polscy i zagraniczni odwiedzający Warszawę. Na naszym profilu w mediach społecznościowych ponad 70 proc. fanów to kobiety w większości w wieku 25-45 lat. Wiemy też z przesyłanych do nas maili, że czyta nas branża gastronomiczna – szefowie kuchni, właściciele restauracji, którzy dzięki nam wiedzą, co się dzieje na rynku gastronomicznym w Warszawie.
Na koniec podsumujmy wszystkie twoje projekty i zajęcia.
Jestem konsultantem marketingowym, pomagam firmom spożywczym w tworzeniu strategii marketingowych. Jako food trend ekspert inspiruję klientów, przygotowując raporty trendów w branży spożywczej w Polsce i na świecie. Piszę bloga Restaurantica.pl, a razem z Joanną i moim mężem rozwijamy także Warsaw Foodie, który cały czas dynamicznie rośnie. Wszystko, co robię, dotyczy jedzenia i się przenika tak jak trendy w gastronomii i firmach spożywczych. Obydwie branże nakrę- cają się nawzajem.
Źródło artykułu:
FOOD SERVICE
Autor: