Optymistyczna marka w czasach zarazy - FOR Talks
Joanna Sobczyk Winterhalter

Optymistyczna marka w czasach zarazy

Jaki jest teraz – po 2 latach pandemii profil restauratora? Czy i jak zmieniły się decyzje inwestorskie? Jakie działania wspierające restauracje podejmuje firma Winterhalter – dostawca profesjonalnych zmywarek dla gastronomii i Partner biznesowy naszych konferencji MADE FOR Restaurant? Na jaką pomoc mogą liczyć lokale spoza sektora premium? Te i wiele innych pytań zadaliśmy Joannie Sobczyk, Prezes Zarządu Winterhalter Polska.

 

Jak z Pani perspektywy wygląda gastronomia po roku? Zgliszcza i ruiny, czy nie jest aż tak źle? Szczególnie w kontekście  tej części premium, do której kierujecie swoją ofertę.

Joanna Sobczyk, Prezes Zarządu Winterhalter Polska: Z mojego punktu widzenia ten obraz wciąż jest bardzo dynamiczny, trochę jak kolejka górska. Wszystko cały czas się zmienia. Obraz ostateczny jest dopiero przed nami, żeby móc go ocenić dokładnie. Dla nas jako dostawcy, i dla całej branży, ten ostatni rok był właściwie takim rollercoasterem. I szczerze mówiąc, weszliśmy właśnie w ostry zakręt, za którym – mam nadzieję – jest wysokie wzniesienie.

Nie uważam, żeby sytuacja dla nas jako dostawcy premium była bardzo zła. Tak jak przed pandemią, tak i teraz są klienci, którzy chcą zapłacić więcej za dobrą jakość sprzętu, produktów i usług. Byłabym nieobiektywna, gdybym powiedziała, że nic się nie zmieniło i wszystko jest w porządku, bo rzeczywiście wielu restauratorów straciło możliwości zarobkowania i posiłkowali się tym, czym mogli: dostawami i wynosami. Ale wiele firm wykorzystało sytuację dla własnego rozwoju, zdywersyfikowało swoją ofertę. Oglądałam niektóre prezentacje z ostatniej konferencji MADE FOR Restaurant – Fighters – często młodych ludzi, ale pełnych pozytywnej energii, którzy ciągle szukali nowych rozwiązań, podejmowali się nowych wyzwań, nie poddawali się, kiedy coś nie wyszło. Wiele lokali się zamknęło, również w tamtym roku, ale restauracje się także otwierają, bo ta branża nie znosi próżni. Są oczywiście takie miejsca ze specyficzną ofertą, którym jest zdecydowanie trudniej pracować w obecnych warunkach, np. firmy, które przygotowują bardzo określone produkty i dla których dostawa lub sprzedaż na wynos jest znacznie bardziej skomplikowaną operacją. Mimo to i tak jestem dobrej myśli. Za pół roku ten obraz nie będzie taki dramatyczny, jak krzyczą nagłówki gazet.

 

Część restauracji się zamknęła, część się otworzyła. Według Pani, ile firm procentowo zniknęło z rynku?

Trudno powiedzieć, ile restauracji się zamknęło, a ile otworzyło, bo niektóre zawiesiły działalność – według statystyk z początku tego roku, 10%. A ile z nich  się otworzy? Nie wiem. Szczerze mówiąc jest to trudne pytanie. Jak wynika z danych GUS, ponad połowa utrzymała swoją działalność, ale wszystko zależne jest od okresu. I jak na początku obostrzeń nie było tak źle, to z każdym tygodniem zawieszenia było trudniej, a przez to obraz gastronomii też malował się dramatycznie.

 

A jak oceniłaby Pani ostatnie dwa-trzy tygodnie przed i po ponownym otwarciu gastronomii? Wrócił optymizm?

My jesteśmy optymistami i realistami. Koncentrujemy się na tym, co jest trudne, a nawet próbujemy to wykorzystać. Tygodnie przed otwarciem ogródków były dobre, wracali do nas klienci, którzy zawiesili swoje restauracje w związku z lockdownem. Natomiast druga połowa maja to był czas naprawdę wytężonej pracy i ogromnego ruchu, związany z otwarciem restauracji dla gości.

 

A jak sytuacja wygląda w regionach?

Warszawa bardzo ruszyła. Kolega, który zajmuje się centralną częścią Polski stwierdził, że już pierwszy tydzień maja był porównywalny do dawnych czasów. Wracają klienci, którzy bali się zobowiązań długoterminowych, ale teraz jednak decydują się na zmiany. Wracają klienci, którzy mają już nasze urządzenia, a przygotowywali się do otwarcia. Są klienci, którzy otwierają nowe lokale. Na południu sytuacja wyglądała trochę inaczej, decyzje długoterminowe dość długo były wstrzymane. Na północy marzec był świetny. Później nastroje troszkę spadły w związku z przedłużeniem obostrzeń. A ostatnie tygodnie są naprawdę świetne, widać różnicę, to aż dodaje energii.

 

Nawet w zeszłym roku było słychać, że północ radzi sobie lepiej niż południe. Głównie przez sezon letni. Czy to nie będzie tylko takie odbicie wakacyjne? Oby nie! Pierwszego lockdownu nie przetrwały słabsze firmy, niektórzy restauratorzy również przekonali się w dobie pandemii, że to nie jest ich droga. Ale są też na rynku ci, którzy gastronomię rozumieją i czują. Czyżby koniec przypadkowych inwestorów, czy raczej po prostu przybyło w branży ludzi świadomych, którzy wchodzą w tak trudny biznes?

Próg wejścia do branży gastronomicznej był zazwyczaj niski. Niektórzy inwestorzy zakładali, że ten biznes to ,,samograj”, i właśnie tacy mogli dostać w pandemii po nosie. Myślę, że dzisiejsza sytuacja sprawia, że inwestorzy podchodzą bardziej ostrożnie do otwierania biznesu. Ale też na pewno czas pokaże, jak to się ułoży. Zapewne nadal będą ludzie, dla których dominującą motywacją będzie po prostu chęć otworzenia restauracji. Dziś jest taki moment refleksji, dystansu, pewnych obaw. Chciałabym, aby nasz rynek był rynkiem profesjonalistów, aby tym żył. Tak, jak my pracujemy z pasją, tak chciałabym, aby w restauracjach pojawiali się inwestorzy, którzy naprawdę ten biznes traktują z pasją i zamiłowaniem. I że nie jest to przypadkowy pomysł na życie.

 

Rynek trochę się przetasował, a wiele firm dostało lekcję pokory wobec branży. Kim są nowi inwestorzy, którzy otwierają restauracje? Jakiego produktu szukają? Tego z wersji premium, rozumiejąc, że jakość jest ważna, czy może śmiało inwestując?

Trudno powiedzieć – bazując na naszym doświadczeniu widzimy, że są to zarówno klienci powracający, ale też tacy, którzy po prostu chcą dobrej jakości produktu. Bardzo doceniamy takich przedsiębiorców, którzy szukają jakościowych produktów. Zresztą już przed pandemią zauważalny był trend związany z dbaniem o zdrowy styl życia, kupowano dobre, sezonowe produkty od lokalnych dostawców. Trzeba też pamiętać, że spora część naszego społeczeństwa już bardzo chce wrócić do restauracji i poczuć ten klimat. Ale też jest spora część osób, które mają pewne obawy i które względy bezpieczeństwa i dobrej jakości cenią ponad wszystko. Styl bycia Polaków trochę teraz się zmieni.

 

Jakie wnioski wyciągnęli restauratorzy i firma Winterhalter? Czy są przygotowani na kolejny lockdown?

W ostatnich tygodniach restauratorzy przygotowywali się na otwarcie, a nie na kolejny lockdown. Ale myślę, że już nie czeka nas takie zamknięcie, co najwyżej będzie to praca w obostrzeniach. Nie sądzę, żeby jesienią była kolejna fala pandemii.

 

Rok temu też tak myśleliśmy. 

Ale sytuacja się zmieniła, dużo osób jest zaszczepionych, a dużo już przechorowało. I właśnie ci restauratorzy, którzy wyciągnęli wnioski, którzy działają odważnie, rozwijają swoją ofertę, prowadzą social media, to właśnie ci, do których wciąż będą przychodzić goście. Są też tacy, którzy nie dostali żadnej pomocy, ale może otworzą się na lato. Jednak ta grupa na pewno boi się jesieni. My mamy zaplecze finansowe, więc nie mamy obaw, co do jesieni i ewentualnej kolejnej fali, mamy zabezpieczenia. Nie widzimy przyszłego zagrożenia dla nas jako firmy.

 

Czyli podchodzicie optymistycznie do przyszłości?

Zdecydowanie tak.

 

Jak Wasza oferta wyglądała przez ostatnie dwanaście miesięcy, a jak wygląda dziś? Co może być aktualnie najbardziej pożądane? 

W tej chwili wdrożyliśmy to, co najważniejsze: ofertę przeglądu ,,Dobry Start”. U klientów są tysiące naszych urządzeń, które kiedyś bardzo dużo pracowały, a teraz przez długi czas nie były używane, a dziś względy higieny i bezpieczeństwa są najważniejsze. Z chwilą otwarcia gastronomii urządzenia musiały być gotowe do pracy.

Oferujemy też konserwacje po przestoju i mamy nadzieję, że klienci będą chcieli z tej oferty skorzystać, bo to ważne dla zachowania ciągłości pracy. To również oszczędność, bo lepiej coś teraz sprawdzić niż później, gdy będzie za późno i koszty będą większe. Teraz nasi technicy są w pełnej gotowości, zaczął się intensywny okres. Sytuacja w ostatnich miesiącach ciągle się zmieniała, dlatego musieliśmy reagować na bieżąco, działać bardzo elastycznie, dostosowywać się, podobnie zresztą, jak obecnie.

Sprzedaż zmywarek przez cały ten czas nie była wysoka, wiadomo, to urządzenia, które zwłaszcza przy takiej specyfice pracy, jak w ostatnich miesiącach, nie były – mówiąc łagodnie – produktem pierwszej potrzeby. Postanowiliśmy więc przyjrzeć się naszej ofercie. Podczas pierwszego lockdownu dużo energii poświęciliśmy na to, aby przygotowywać dla rynku ofertę zmywarek używanych, które obecnie sprzedajemy z gwarancją, po przeglądzie technicznym. To alternatywa dla tych, którzy nie mają zasobów na nową zmywarkę. Chcemy trafiać do różnych klientów, zależy nam, aby mniejsze restauracje, np. lokalne bistra, również mogły pozwolić sobie na wysokiej jakości sprzęt.

 

Gdybyśmy mieli podać trzy przykłady waszych działań pomocowych na restart, to o czym warto wspomnieć?

Na pewno oferta przeglądów ,,Dobry Start”. Oprócz tego dywersyfikacja oferty i wprowadzenie nowego modelu wypożyczeń i leasingu oraz wprowadzenie zmywarek używanych. Poza tym bardzo rozwijamy się jako firma, w kontekście całego koncernu i ten czas wykorzystywaliśmy, jak najlepiej mogliśmy. Owocem tego jest premiera nowej zmywarki kapturowej z Serii PT, z którą wchodzimy już w lipcu na rynek.

Wracając jeszcze do przeglądów: nasi technicy są wysoce wyspecjalizowani, zwracają bardzo uwagę na bezpieczeństwo i higienę pracy. Planujemy też doszkalanie personelu, bo wiemy, że w restauracjach załogi mogły się zmienić. Nowe osoby mogą potrzebować szkolenia w zakresie działania sprzętu. Chcemy też uświadamiać, jak ważna jest higiena – to nasza odpowiedzialność.

 

Obecność waszej zmywarki w kuchni to w sumie taki certyfikat świadomego restauratora. Klienci, którzy do Was przychodzą są świadomymi inwestorami. Może to jest jakiś wniosek?

Ludzie, którzy kupują nasz system, to świadomi klienci. Klienci, którzy rozmawiali z nami rok temu, ze względu na lockown, zawiesili swoje decyzje, albo wykupowali maszynę z rentalu, bo nie wiedzieli, co będzie dalej. A dziś do nas wracają, po nowe maszyny, bo sprawdzili i poznali jakość. Jeśli chodzi o lojalność i przywiązanie do marki, to właśnie ci powracający klienci tacy są. A jeśli chodzi ogólnie o nowych inwestorów, to trudno ocenić, bo rynek jest bardzo przesycony, wszędzie są ogłoszenia o wyprzedaży sprzętu używanego od tych, którzy zamknęli restauracje.

 

To prawda, jednak Winterhalter ma jeszcze system serwisowy, więc to jest wartość dodana. Przez pandemię zapewne straciliście część biznesu. Macie jakiś plan nadrobienia strat?

Wiadomo, że zeszły rok nie zakończył się spektakularnym wynikiem. Wcześniej wzrost był widoczny, poprzeczka była stawiana coraz wyżej, natomiast obecnie nie przyjęliśmy założeń, że rok 2021 będzie dla nas najlepszy. Po prostu chcemy dotrzeć do jak największej liczby restauratorów z naszą ofertą. Chcemy również uświadamiać klientów przez działania serwisowe. Zależy nam na tym, aby ten rok zakończył się chociaż wynikiem podobnym do poprzedniego. Teraz spadki przychodów wyniosły około 15% w stosunku do 2019 roku. Musieliśmy też redukować koszty, aby wynik ostateczny był na plusie. Ten rok nie jest rokiem wielkich inwestycji, stawiamy bardziej na stabilizację.

 

A jakie Pani wyniosła lekcje z pandemii – tak prywatnie?

Pandemia była trudnym okresem ze względu na duże ograniczenia i te w przemieszczaniu się i w kontaktach z ludźmi. Ciężko też było w firmie, kiedy musieliśmy stosować się do obostrzeń, a do tego zmienialiśmy siedzibę. Teraz jesteśmy na nowym miejscu, powróciły kontakty międzyludzkie i jest o wiele lepiej – dla mnie to jak powietrze. Trzeba też w tym wszystkim zachować zdrowy rozsądek, dystans, nie dać się ponieść emocjom, nie brać tak bardzo dosłownie wszystkich nagłówków z gazet, a raczej czytać cały artykuł. Warto też czasem posłuchać innych stron. To ważne, by skupiać się na tym, co jest dobre. Jesteśmy optymistami – na tym się koncentrujemy i z tego wyciągamy wnioski na przyszłość, pamiętając również o trudnych doświadczeniach.

 

***

Winterhalter

O firmie Winterhalter

Winterhalter jest ekspertem w dziedzinie przemysłowych systemów zmywania. Już od ponad dwudziestu lat działalności na polskim rynku firma buduje pozycję lidera, oferując najwyższej jakości zmywarki przemysłowe, chemię oraz systemy uzdatniania wody dla każdego rodzaju biznesu gastronomicznego.

Produkty firmy Winterhalter wyróżniają się innowacyjnością, wydajnością, łatwością użycia i perfekcyjnymi efektami zmywania zapewnianymi od dziesiątków lat w profesjonalnych kuchniach na całym świecie. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom Klientów firma, oprócz sprzedaży, umożliwia również nowoczesny i prosty sposób pozyskania sprzętu swojej marki, oferując bardzo atrakcyjny model wynajmu zmywarek w stałych, miesięcznych ratach.

Centrala firmy wraz z jednym z zakładów produkcyjnych zlokalizowana jest w Meckenbeuren w Niemczach. Dodatkowe fabryki znajdują się Endingen (Niemcy) oraz Rüthi (Szwajcaria). Winterhalter jest reprezentowany poprzez sieć partnerską w ponad 70 krajach na całym świecie.

Winterhalter – zawsze perfekcyjna czystość i oszczędność dla najbardziej wymagających!


Więcej informacji o firmie i produktach:

***

KONTAKT:

Winterhalter Gastronom Polska Sp. z o.o.

Krajobrazowa 2
05-074 Wielgolas Duchnowski
Tel.: +48 22 773 25 52
biuro@winterhalter.com.pl
www.winterhalter.pl

 

***

Źródło materiałów: Winterhalter.

Zapisz mnie do newslettera FOR (możesz się wypisać w dowolnym momencie). Zaznaczenie oznacza akceptację regulaminu,